Park Narodowy Ujście Warty – wyczekiwany powrót

Ścieżka przyrodnicza „Ptasim Szlakiem” w Parku Narodowym Ujście Warty zachwyciła nas pod koniec lata. Wiedzieliśmy, że chcemy tam wrócić kiedy tylko będzie okazja. No i nadszedł ten moment. Liczyliśmy po cichu na niezwykłe obserwacje ptaków, jakieś większe grupy na przelotach, może powietrzne popisy drapieżników… i doczekaliśmy się niezwykłego spotkania. Ale zupełnie innego, niż się spodziewaliśmy.

Tłumy na początku Ptasiego Szlaku 😉

Co kusi bardziej – przygoda czy spanko?

Poranna pogoda nie rozpieszczała, ale też nie rozczarowała. Musiałam wyciągać Marka z łóżka dobry kwadrans 😀 (no i się wydało; tak, miłośnicy przyrody i fotografii też czasami miewają problem ze wstawaniem :D) Też miałam przez moment ochotę po prostu odwrócić się na drugi bok i spać dalej, ale coś mnie tknęło. Poczułam, że zdarzy się coś niezwykłego. To przeczucie rozwiało resztki snów, pojechaliśmy i całe szczęście.

Przywitała nas piękna krowa, zaglądająca nam do auta 😀

Jednym z ostatnich odcinków trasy są cztery gęsto położone zakręty; mijając ostatni, wjeżdża się w szpaler drzew i widzi się już łąki, za którymi biegnie Ptasi Szlak. Minęliśmy go i wówczas naszym oczom ukazał się obraz, jak z prawdziwego safari 😀 tylko zwierzęta trochę mniej dzikie. Na drodze i łąkach spacerowało i odpoczywało ogromne stado koni i krów. Jechaliśmy powolutku i z pewną dozą nieśmiałości, a zwierzęta niespiesznie ustępowały nam z drogi, mimo wszystko ewidentnie czując się jak u siebie 🙂 dojechaliśmy na parking na początku ścieżki przyrodniczej i wyszliśmy z auta. Spędziliśmy tam dobrą godzinę, robiąc zdjęcia zwierzakom między parkingiem a wiatą, i przy tablicach. Tak bliska obecność tak dużej liczby zwierząt była ekscytująca, ale był też pewien strach. Na chwilę nawet zapomnieliśmy o ptakach.

Marek fotografujący jedną z pięknych modelek 🙂

Ptaki na Ptasim Szlaku – co udało się wypatrzeć między krowami a końmi

Po jakimś czasie stado zaczęło przemieszczać się wzdłuż szlaku i wracać za rzekę, zatem my postanowiliśmy towarzyszyć im w spacerze i również ruszyć na szlak. Z parkingu widzieliśmy tylko łabędzie nieme i jaskółki dymówki. Kiedy ruszyliśmy, już po kilkudziesięciu metrach spotkała nas miła niespodzianka – bocian czarny! Nie przeszkadzało mu wcale towarzystwo dużych, kopytnych zwierząt, ani czapla siwa spacerująca nieopodal.

Ruszyliśmy dalej. Przy końcu trasy znajduje się czatownia – drewniana budka. Przed nią tłoczyła się spora grupa koni. Czatownię opanowały jaskółki dymówki, które zbudowały sobie wewnątrz gniazda i teraz jeszcze odchowywały tam młode. Na ścianie czatowni wywieszono informację o tym i prośbę o uszanowanie spokoju jaskółek, co też uczyniliśmy. Nacieszyliśmy oczy widokiem koni i ptaków, i ruszyliśmy z powrotem.

Przeprawa przez rzekę. W tle nowa platforma widokowa

W trakcie całej trasy udało nam się zobaczyć kilka drapieżników, błotniaki stawowe i kanię rudą. Były także gęsi gęgawy, ale znacznie mniej niż się spodziewaliśmy. Podczas spaceru mieliśmy okazję podziwiać także czaple białe, choć ze znacznej odległości. Były także pliszki żółte. W powietrzu było sporo mew, głównie śmieszki, ale trafiła się także srebrzysta. Na krowach chętnie przysiadały szpaki 😀 Krowom zdaje się było to obojętne. Wracając spotkaliśmy nawet srokosza! Wypatrywał ofiar, siedząc na znaku informacyjnym. Na sam koniec mieliśmy okazję obserwować przeuroczą rodzinę jaskółek – dorosłe karmiące wyrośnięte już i wygłodniałe podloty, które bez ogródek głośno domagały się jedzenia.

Urocza rodzinka dymówek

Zadowoleni z obserwacji, cieszyliśmy się bardzo, że oparliśmy się przyciągającej mocy poduszki i pojechaliśmy na Ptasi Szlak. Chociaż zdecydowanie z tego wyjazdu najbardziej zapamiętamy wielkie i piękne ssaki, a nie ptaki – chociaż to na nie przecież się nastawialiśmy. Mimo tego, wróciliśmy zachwyceni. Życie ma wiele uroczych niespodzianek, trzeba tylko pozwalać im się wydarzyć.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *